Polub fanpage na FB

Poznań Spoza Kamery

Poznań Spoza Kamery

#polityka  #Poznań  #wybory  #samorząd  #inwestycje

Prezydent Jacek Jaśkowiak jest za "wstrzemięźliwością w składaniu obietnic". Zapomniał chyba o swoich własnych...

#Poznań #Jacek Jaśkowiak #PiS #Koalicja Europejska #eurowybory 2019 #wybory 2014 #wybory 2018

SEWERYN LIPOŃSKI
2 czerwca 2019

- Jestem za wstrzemięźliwością w zakresie składania obietnic i za odpowiedzialnością polityków za składane deklaracje - stwierdził w wywiadzie telewizyjnym Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania, który przez cztery lata sam spełnił zaledwie 10 z 30 własnych wyborczych zapowiedzi.

Mamy za sobą tydzień pełen komentarzy po wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jeszcze tydzień temu o tej porze wiedzieliśmy tylko o wysokiej frekwencji, ale mało kto spodziewał się, jak te wybory się skończą.

Dość wyraźne zwycięstwo PiS wywołało szereg analiz i różnych refleksji. Zwłaszcza po stronie opozycji, gdzie zdarzyło się kilka osobliwych wypowiedzi, na czele z Włodzimierzem Czarzastym ( - Trzeba się wziąć do roboty, przestać pier... bzdury po telewizjach i po radiach - powiedział Czarzasty w... studiu Polsat News).

Trafiła się w tym wszystkim również lokalna perełka. Przemyśleniami po przegranej Koalicji Europejskiej podzielił się bowiem również prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak, który był gościem Wieczoru WTK we wtorek, czyli dwa dni po wyborach.

Ups... Tu kiedyś było zamieszczone wideo, którego już nie ma w internecie :(



Prezydent tradycyjnie ostro skrytykował telewizję publiczną. Ale po chwili przyznał, że przyczyny wygranej PiS "są znacznie głębsze". Mówił dość chaotycznie, ale długimi momentami z sensem, m.in. o "zaniedbaniach z przeszłości" po 1989 r., nierównomiernym rozwoju kraju, rozwarstwieniu społecznym itd.

Oczywiście bardzo przy tym uważał, byle tylko nie powiedzieć złego słowa o Grzegorzu Schetynie.

Jednak w międzyczasie - po paru minutach rozmowy - Jaśkowiak powiedział coś, co sprawiło, że aż zakrztusiłem się popijaną do podwieczorku kawą.

Prowadzący rozmowę Darek Milejczak wyliczał obietnice, którymi PiS przekupił zachęcił do siebie wyborców, czyli m.in. trzynasta emerytura, podniesienie płacy minimalnej, 500 zł tym razem już naprawdę na każde dziecko.

- Jaka była odpowiedź Koalicji Europejskiej na propozycje serwowane przez władzę? - zapytał Milejczak.

Prezydent Jaśkowiak - choć najpierw zaczął zapewniać, że taka odpowiedź była i że KE też trafiła swoimi zapowiedziami do części wyborców - odparł w sposób co najmniej zaskakujący:

Ja jestem jednak za pewnego rodzaju wstrzemięźliwością w zakresie obietnic i składania tych obietnic. To musi mieć też pokrycie w finansach państwa

Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak / źródło: WTK



Zaraz potem Jaśkowiak dodał jeszcze, że jest również za "odpowiedzialnością polityków za składane deklaracje".

Jak wieść gminna niesie, po tych słowach w wielu poznańskich domach rozległ się głośny śmiech zupełnie jak przy oglądaniu jakiegoś serialu komediowego, a najgłośniej rechotał poprzednik Jaśkowiaka - były prezydent Ryszard Grobelny.

Tak się składa, że akurat prezydent Jacek Jaśkowiak jest jednym z ostatnich, którzy w tej kwestii mogliby kogokolwiek pouczać.

Sam Jaśkowiak spełnił 10 z 30 obietnic...



Jeśli zaglądacie na Poznań Spoza Kamery od dłuższego czasu, to zapewne kojarzycie, że co roku mówię "sprawdzam" i robię zestawienie realizacji obietnic Jaśkowiaka sprzed wyborów.

2016: Jacek Jaśkowiak do odpowiedzi. Sprawdzamy 30 obietnic prezydenta Poznania sprzed wyborów
2017: Prezydent Jacek Jaśkowiak znów do odpowiedzi. Spełnił na razie 10 z 30 obietnic. Z częścią już nie zdąży w tej kadencji
2018: Prezydent Jaśkowiak już nie do odpowiedzi, tylko do egzaminu, sprawdzamy ile z 30 obietnic spełnił

Z ostatniego takiego zestawienia z października 2018 r. - czyli tuż sprzed zeszłorocznych wyborów - wynikało, że Jaśkowiak przez całą pierwszą kadencję spełnił zaledwie 10 z 30 konkretnych obietnic, jakie składał przed wyborami 2014.

Za to nie spełnił lub spełnił tylko częściowo aż 19. Jedną - dotyczącą najwyżej dwóch kadencji w fotelu prezydenta - będzie można rozliczyć dopiero po zakończeniu drugiej kadencji.

Przyznacie jednak, że jedna spełniona obietnica na trzy złożone szału nie robi, zwłaszcza w kontekście przytoczonej wypowiedzi Jaśkowiaka o "wstrzemięźliwości" i odpowiedzialności za wyborcze zapowiedzi.

To nie kto inny jak Jacek Jaśkowiak naobiecywał jesienią 2014 r. budowę 4 tys. mieszkań komunalnych, przebudowę Starego Rynku i pl. Kolegiackiego czy przywrócenie do życia starego gmachu dworca PKP.

Jeśli nawet przyjmiemy, że to wszystko inwestycje wymagające czasu i ich realizacja po prostu musiała potrwać więcej niż cztery lata, to weźmy jeszcze inną obietnicę Jaśkowiaka. 30 mln zł na budżet obywatelski.

To jest akurat obietnica, którą dałoby się załatwić praktycznie ot tak, jednym ruchem ręki pani skarbnik przy projektowaniu budżetu. Zwłaszcza że - przynajmniej formalnie - nie mówimy tu o tzw. wydatkach bieżących (inna sprawa, że de facto mają taki charakter, bo budżet obywatelski jest przecież co roku).

Jednak najgorzej wyglądają obietnice transportowe Jaśkowiaka. To w zasadzie jedna wielka, czerwona plama na tej liście, bo poza przejściem przez ul. Matyi przy dworcu prezydent nie spełnił dotąd żadnej z nich.

Przypomnijmy, że poza słynną trasą tramwajową na Naramowice (formalnie jej budowa nie ruszyła do dziś!), przebudową ronda Rataje czy parkingami park & ride Jacek Jaśkowiak jeszcze jako kandydat na prezydenta obiecywał też budowę trzech nowych dróg:

- ul. Nowej Głogowskiej za ok. 200 mln zł
- przedłużenie ul. Św. Wawrzyńca za ok. 200 mln zł
- dokończenie tzw. I ramy komunikacyjnej za ok. 300 mln zł

Prezydent Ryszard Grobelny kpił, że te drogowe obietnice Jaśkowiaka to "totalna fikcja", i że w życiu nie będzie na to pieniędzy. Wtedy Jaśkowiak jakoś nie mówił o żadnej "wstrzemięźliwości" w składaniu obietnic ani o odpowiedzialności za budżet miasta. Zapewniał za to, że kasę znajdzie.

I co? Mija półtora roku, jest marzec 2016 r. i wiceprezydent Maciej Wudarski oznajmia, że figa z makiem. Pieniędzy na dokończenie I ramy jednak nie będzie co najmniej do 2022 r. - czyli praktycznie do końca drugiej kadencji Jaśkowiaka.

Ups... Tu kiedyś było zamieszczone wideo, którego już nie ma w internecie :(



Zupełnie nic przełomowego nie wydarzyło się też w kwestii ul. Nowej Głogowskiej. Jeśli zaś chodzi o Św. Wawrzyńca, to tu udało się zamówić projekt i nawet dogadać z inwestorem, który dorzuci się do inwestycji.

Jednak - jak wynika z info Poznański Inwestycji Miejskich - budowa ruszy najwcześniej jesienią tego roku, zresztą nie będzie to tak spektakularna inwestycja, jak Jaśkowiak zapowiadał w kampanii wyborczej.

Jakby tego było mało, zarówno budowę ul. Nowej Głogowskiej, jak i Św. Wawrzyńca prezydent Jaśkowiak - jak gdyby nigdy nic - wpisał sobie znowu do programu wyborczego przed wyborami 2018. Tak samo jak wiele innych niespełnionych obietnic z pierwszej kadencji.

Jak można się domyślić - sam Jaśkowiak z tymi wyliczeniami się nie zgadza. Kiedy podczas debaty w WTK tę listę niespełnionych obietnic wytknął mu Jarosław Pucek, to Jaśkowiak odparł, że "jeden dziennikarz ma taki punkt widzenia, inny ma taki".

Gdy dzień po wyborach gratulowałem Jaśkowiakowi wyniku, także nie omieszkał wspomnieć, że w swoim własnym przekonaniu spełnił więcej niż 10 z tych 30 zapowiedzi. Proponował, byśmy nad tymi jego obietnicami usiedli i podyskutowali w szczegółach, choć gdy przyszło co do czego, prezydent i jego ludzie nie znaleźli już w jego grafiku czasu na takie spotkanie.

Prezydent Jaśkowiak twierdzi, że sam był wstrzemięźliwy



Jeżeli więc dzisiaj prezydent Jacek Jaśkowiak apeluje o "wstrzemięźliwość w składaniu obietnic", to musimy chyba przyjąć, że to jakiś jego sobowtór chodził jesienią 2014 r. po mieście i składał te wszystkie deklaracje.



To najwyraźniej jakiś kandydat widmo, nie wiadomo skąd i jak, na konferencji prasowej w biurze przy ul. Masztalarskiej opowiadał o swoim programie i rozdawał go dziennikarzom. Później - już po I turze wyborów - podpisał się pod szeregiem postulatów lewicy i ruchów miejskich.

I dopiero po tym wszystkim, po 30 listopada 2014 r., do urzędu przyszedł właściwy już Jacek Jaśkowiak. Przerażony zobowiązaniami zadeklarowanymi przez własnego sobowtóra - zaczął dzielnie realizować przynajmniej niektóre z nich.

Tak, teraz to wszystko trzyma się kupy, i jakoś tłumaczy obecne wypowiedzi prezydenta Poznania.

Hmm... A może Jacek Jaśkowiak kierował te wypowiedzi o "wstrzemięźliwości w składaniu obietnic" pod własnym adresem? Może to tak naprawdę uderzenie się w pierś, zakamuflowany akt samokrytyki, że nie zrealizował tylu zapowiedzi sprzed poprzednich wyborów?

Jeśli ktoś miał pod tym kątem jakieś wątpliwości - prezydent szybko je rozwiał. W dalszej części rozmowy w WTK Jaśkowiak stwierdził bowiem:

Nie jestem zwolennikiem wygrywania za wszelką cenę. Byłem bardzo wstrzemięźliwy w tych obietnicach, które składałem w kampanii wyborczej, w przeciwieństwie do moich kontrkandydatów

Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak / źródło: WTK



To - jak rozumiem - odnosi się już do ostatniej kampanii wyborczej z jesieni 2018 r. Zapewne właśnie z tej wstrzemięźliwości wziął się program Jaśkowiaka złożony tym razem ze 172 (!!!) punktów...

Z całej tej wypowiedzi Jaśkowiaka można się zgodzić jedynie z samą końcówką. Kontrkandydaci faktycznie popisywali się jeszcze bardziej wybujałą wyobraźnią, może nie jeśli chodzi o liczbę obietnic, ale na pewno jeśli chodzi o ich rozmach.

Celował w tym zwłaszcza Tadeusz Zysk. Kandydat PiS zdążył przez kilka tygodni kampanii wyborczej obiecać poznaniakom m.in. premetro, 10 tys. mieszkań, nową halę widowiskowo-sportową za kilkaset milionów... Totalny odlot.

To, że Jaśkowiak tyle nie obiecywał, nie znaczy jednak, że nie obiecywał w ogóle. Całej tej listy 172 obietnic w internecie już nie znajdziecie. Ale spokojnie. Mam ją zapisaną w całości u siebie.

Przypomnę też, że po wyborach na jej podstawie sporządziłem nową listę 50 konkretnych obietnic prezydenta Jaśkowiaka sprzed wyborów 2018, z której teraz będziemy go rozliczać. Pierwsza okazja już za parę miesięcy w październiku.

Myślę, że sam prezydent nie będzie miał nic przeciwko, w końcu sam właśnie zaapelował o odpowiedzialność polityków za składane deklaracje.

Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: