SEWERYN LIPOŃSKI
13 października 2023
Co musi się wydarzyć, aby PiS obronił w Poznaniu trzy mandaty? Czy Koalicja Obywatelska nawiąże do najlepszych czasów Platformy z 2007 r.? Czy ktoś z trójki Nowa Lewica / Trzecia Droga / Konfederacja odstawi resztę? Sprawdzamy, jak niedzielne głosowanie może wypaść w Poznaniu.
To były dwa miesiące intensywnej kampanii. Tak właściwie - nadal jeszcze są.
Adam Szłapka robi sobie dziś 24-godzinny maraton wyborczy (przysłał mediom szczegółową rozpiskę od północy do północy), Jacek Tomczak podsumowuje kampanię i - zapewne - właśnie częstuje poznaniaków ostatnimi kawałkami słynnego placka zrobionego przez jego żonę.
Jestem przekonany, że również Jadwiga Emilewicz i Bartłomiej Wróblewski do ostatniej godziny będą krążyć po Poznaniu, próbując rzutem na taśmę uszczknąć jakieś dodatkowe głosy w wewnętrznej walce o poselski mandat.
Zaraz potem cisza wyborcza, głosowanie, liczenie głosów i... koniec końców wszystko sprowadza się do CZYSTEJ MATEMATYKI. Czystej i nierzadko brutalnej.
Tu większa partia pozbawia mniejszą jedynego mandatu - bo np. zdobyła ponad 4-krotnie więcej głosów. Tam ktoś wprowadza pięciu posłów, a nie sześciu, bo zabrakło mu do 6-krotności wyniku innego ugrupowania.
( - A czasem komuś braknie 70 tys. głosów w skali kraju, żeby przekroczyć próg, i nie wprowadza nikogo - przypominają szeptem państwo z Nowej Lewicy, rzucając zaniepokojone spojrzenia w stronę ludzi z Polski 2050 i PSL).
Zamiłowanie do "królowej nauk" zostało mi jeszcze z podstawówki (to dzięki matmie pierwszy raz w życiu zobaczyłem Paryż - który mnie zauroczył). Do dziś lubię się raz po raz pobawić liczbami.
Prognozowanie wyniku wyborów i podziału sił w Sejmie zostawiam jednak specjalistom.
Przyjrzałem się za to, co może wydarzyć się w niedzielnym głosowaniu w samym Poznaniu (a ściślej - okręgu poznańskim obejmującym miasto i powiat). Do podziału jest tutaj 10 mandatów. Powinno być ich więcej... ale to już osobna historia.
Jak się nimi podzielą poszczególne ugrupowania? Różnych wariantów jest sporo w zależności od tego, jak rozłożą się głosy, zresztą wystarczy przypomnieć podobną analizę tuż przed poprzednimi wyborami w 2019 r.:
Wówczas z sześciu scenariuszy sprawdził się ten pod hasłem "Poznań skręca w lewo kosztem Koalicji". Zaskakująco silna Lewica zdołała wydrzeć dla siebie drugi mandat - zabierając go Koalicji Obywatelskiej.
Tym razem chętnych, by wprowadzić do Sejmu ludzi z Poznania, jest więcej. W grze liczy się aż pięć komitetów. Co za tym idzie - więcej jest też możliwych scenariuszy. Doliczyłem się dziewięciu.
Z tych wyliczeń z grubsza można uznać, że Koalicja Obywatelska ma praktycznie w kieszeni pięć mandatów. Prawo i Sprawiedliwość może być pewne dwóch. Zostają trzy - i to właśnie o te trzy miejsca w przyszłym Sejmie toczy się teraz walka.
Aha! Na wyliczeniach d'Hondta załączonych do poszczególnych scenariuszy - dla uproszczenia i większej czytelności - przyjąłem, że suma oddanych głosów to 100 000. Oczywiście w Poznaniu w rzeczywistości te liczby będą zupełnie inne i kilka razy większe.
SCENARIUSZ NR 1 (BAZOWY)
Każdemu po trochu, wszyscy niezadowoleni
KO 5 | PiS 2 | Lew 1 | TD 1 | Konf 1
Przykładowe wyniki: KO 48,0 | PiS 22,5 | Lew 11,0 | Konf 8,5 | TD 8,1
Podstawowy scenariusz, który najczęściej wyłania się z różnych prognoz robionych dla poznańskiego okręgu: KO zachowuje stan posiadania, PiS traci jeden mandat, resztą (po jednym) dzielą się trzy mniejsze komitety.
To byłby idealny - tak to nazwijmy - kompromis mandatowy. Każdemu z ugrupowań coś by przypadło. Ale żadne nie mogłoby być w pełni usatysfakcjonowane: Koalicja zapowiada przecież walkę o sześć mandatów, PiS liczy na utrzymanie trzech, Lewica i Trzecia Droga mówią o dwóch.
Sprawdzony wzór matematyczny na przewidywaną liczbę mandatów dla danej partii w okręgu:
— Seweryn Lipoński (@SewekLiponski) August 25, 2023
x-1 (gdzie x to liczba, która pada w różnych deklaracjach typu "liczymy na co najmniej x mandatów!" wypowiadanych przez polityków tej partii)
Zwykle działa ???????????? #wybory #wybory2023
No, w zasadzie tylko Konfederacja mówi realistycznie o jednym. Choć przypuszczam, że latem - gdy ich notowania w sondażach skoczyły do 15-16 proc. - również w Poznaniu ich apetyty były większe.
Co musiałoby się stać:
- KO musiałaby uzyskać wynik ponad 2-krotnie wyższy niż PiS
- wynik KO musiałby być mniej niż 6-krotnie wyższy od wyników Lew, TD i Konf
- do tego PiS musiałby mieć wynik ponad 2-krotnie wyższy niż rezultaty Lew, TD i Konf
--
SCENARIUSZ NR 2
Ktoś tu po cichu rośnie w siłę...
KO 5 | PiS 2 | Lew/TD/Konf 2/1/0
Przykładowe wyniki: KO 45,0 | PiS 22,5 | Lew 15,1 | TD 8,5 | Konf 7,0
Z pozoru drobna wariacja bazowego scenariusza. Zakładamy tu, że któryś z mniejszych komitetów robi w Poznaniu (i zapewne - jednocześnie - w kraju) nadspodziewanie dobry, kilkunastoprocentowy wynik, w ten sposób zabierając jeden mandat któremuś z pozostałych.
Kto mógłby to być? Jeśli już, to najprędzej stawiałbym na Lewicę, która w poprzednich wyborach miała tu jeden z lepszych wyników w kraju. To może być efekt uboczny rządów Zjednoczonej Prawicy w tak liberalnym i "antypisowskim" mieście: silna jest nie tylko Koalicja, ale też właśnie Lewica.
Zupełnie inna sprawa, że Lewica - aby zrobić wynik na poziomie 15 proc. i mieć drugi mandat - musiałaby go wyrwać właśnie Koalicji i osłabić ją do poziomu ok. 45 proc. Tak właśnie stało się w 2019 r., gdy wynik KO w Poznaniu był poniżej oczekiwań.
Jednocześnie któryś z pozostałych komitetów - Trzecia Droga albo Konfederacja - musiałby mieć słabiutki wynik ponad dwukrotnie niższy od Lewicy. Wydaje się, że w tej sytuacji mandat mogliby stracić Konfederaci (silniejsza Lewica = słabsza Konfederacja), którzy - co trzeba tu przypomnieć - mieli w Poznaniu nawet problem z zebraniem podpisów dla swoich kandydatów do Senatu.
Co musiałoby się stać:
- któryś z mniejszych komitetów (w naszym przykładzie Lew) musiałby zrobić wynik powyżej 1/3 wyniku KO, powyżej 2/3 wyniku PiS i ponad 2-krotnie wyższy niż wynik kogoś z pozostałej dwójki (w naszym przykładzie - Konfederacji)
- jednocześnie KO wciąż musiałaby mieć wynik ponad 5-krotnie wyższy, a PiS - ponad 2-krotnie wyższy niż najsłabszy z komitetów (ten, który pozostałby bez mandatu - w naszym przykładzie Konfederacja)
--
SCENARIUSZ NR 3
Poznański PiS ratuje trzeci mandat
KO 5 | PiS 3 | Lew/TD/Konf 1/1/0
Przykładowe wyniki: KO 47,0 | PiS 24,0 | Lew 11,0 | Konf 8,1 | TD 7,9
Tu z kolei mamy scenariusz wymarzony przez partię (jeszcze?) rządzącą. Także w tym przypadku któreś z mniejszych ugrupowań wypada w Poznaniu słabo i nie załapuje się na choćby jeden mandat - ale przechwytuje go właśnie PiS.
Byłaby to zapewne wielka ulga dla Jadwigi Emilewicz. Pani wiceminister dwoi się i troi, żeby zdobyć sympatię (i głosy...) poznaniaków, ale sytuację ma piekielnie trudną. Szymon Szynkowski vel Sęk i Bartłomiej Wróblewski to nie są chłopcy do bicia do łatwego minięcia na liście.
Największą nadzieją dla Emilewicz, by pozostać w Sejmie, wydaje się właśnie trzeci mandat dla PiS. W tym scenariuszu - kosztem najsłabszego z trzech mniejszych ugrupowań (np. Trzeciej Drogi).
Co musiałoby się stać:
- PiS musiałby uzyskać wynik wyższy niż 1/2 wyniku KO (to jest tutaj kluczowe)
- żaden z mniejszych komitetów nie mógłby uzyskać wyniku powyżej 2/3 rezultatu PiS
- wynik PiS-u musiałby być też ponad 3-krotnie lepszy od wyniku najsłabszego z mniejszych komitetów (w naszym przykładzie - TD)
--
SCENARIUSZ NR 4
Niespodziewany status quo
KO 5 | PiS 3 | Lew/TD/Konf 2/0/0
Przykładowe wyniki: KO 45,0 | PiS 23,0 | Lew 16,0 | Konf 7,2 | TD 6,7
Poprzednie wybory w 2019 i 2015 r. akurat w Poznaniu kończyły się identycznym defensywnym ustawieniem na boisku podziałem mandatów: 5-3-2. Te dwa mandaty brała partia, która robiła tu wynik "ponad stan" - ostatnim razem Lewica, a osiem lat temu Nowoczesna.
(Pamiętajmy jednak, że w 2015 r. w rzeczywistości podział mandatów w Poznaniu był 4-3-2-1, a ten ostatni pojedynczy mandat powinien był przypaść Zjednoczonej Lewicy - tyle że ta w skali kraju nie przekroczyła progu wyborczego i dlatego jej poznański mandat "przechwyciła" PO)
Zdawałoby się, że tym razem - przy aż pięciu chętnych - taki podział nie wchodzi w grę.
A jednak!
Jest możliwy scenariusz, w którym KO i PiS utrzymują obecny stan posiadania, a któreś z mniejszych ugrupowań robi wyraźnie lepszy wynik od dwóch pozostałych i zgarnia nie jeden, lecz obydwa pozostałe mandaty.
Znów moje spojrzenie pada na Nową Lewicę. Choć hipotetycznie byłaby to w stanie zrobić również Trzecia Droga - gdyby w skali całego kraju okazała się czarnym koniem finiszu kampanii i zrobiła mocny kilkunastoprocentowy wynik. Miejmy na uwadze, że Szymon Hołownia w 2020 r. w Poznaniu miał ponad 17 proc. - wyraźnie więcej niż jego 13 proc. w skali Polski.
Przyznam za to, że nie wierzę w dwa mandaty dla Konfederacji, której poparcie na ogół rozkłada się bardzo równomiernie niezależnie od części kraju czy wielkości miejscowości. Trudno sobie wyobrazić, aby w Poznaniu wykręcili nagle wynik w okolicach 15 proc.
Co musiałoby się stać:
- PiS musiałby uzyskać wynik wyższy niż 1/2 wyniku KO (podobnie jak w poprzednim scenariuszu)
- któryś z mniejszych komitetów (w naszym przykładzie - Lew) musiałby mieć wynik powyżej 1/3 rezultatu KO i powyżej 2/3 rezultatu PiS
- jednocześnie dwa pozostałe komitety musiałyby uzyskać wyniki poniżej 1/3 rezultatu PiS i poniżej 1/2 rezultatu tego, który miałby wziąć dwa mandaty
Uff, sporo tych warunków, o powtórkę z 2019 r. w tym układzie będzie naprawdę ciężko.
--
SCENARIUSZ NR 5
Koalicja zyskuje kosztem mniejszych
KO 6 | PiS 2 | Lew/TD/Konf 1/1/0
Przykładowe wyniki: KO 50,0 | PiS 21,5 | TD 11,0 | Konf 9,5 | Lew 7,0
Tu już wchodzimy w scenariusze, w których Koalicja Obywatelska bierze upragniony szósty mandat - zabierając go jednemu z mniejszych ugrupowań.
Tylko któremu? Nie sądzę, by mogła zyskać kosztem Konfederacji, zatem pozostają Nowa Lewica i Trzecia Droga. Można sobie wyobrazić, że część ich wyborców na ostatniej prostej postanawia przerzucić głosy na "większego", czyli właśnie na KO.
Zapewne musiałoby to być zjawisko ogólnokrajowe - tak jak np. Rafał Trzaskowski już w I turze wyborów prezydenckich 2020 zabrał sporo głosów Robertowi Biedroniowi.
Takiego scenariusza z pewnością wolałaby uniknąć Trzecia Droga. Każdy trend, który skłoniłby jej wyborców do przerzucenia głosów na Koalicję Obywatelską, jest dla Hołowni i Kosiniaka śmiertelnym niebezpieczeństwem - grozi im zepchnięciem pod 8-procentowy próg.
Tak na marginesie - taki podział mandatów w Poznaniu byłby całkiem możliwy właśnie w sytuacji, gdy któryś z komitetów (zapewne właśnie TD) nie zdołałby przekroczyć progu. Choć dziś, patrząc po sondażach na finiszu kampanii, wydaje się to mało prawdopodobne.
Co musiałoby się stać:
- KO musiałaby uzyskać ponad 2-krotnie lepszy wynik niż PiS
- jeden (i tylko jeden!) z mniejszych komitetów (w naszym przykładzie - Lew) musiałby uzyskać wynik gorszy niż 1/3 rezultatu PiS i zarazem gorszy niż 1/6 rezultatu KO
--
SCENARIUSZ NR 6
Duopol opozycji tłamsi PiS
KO 6 | PiS 2 | Lew/TD/Konf 2/0/0
Przykładowe wyniki: KO 50,0 | PiS 20,5 | TD 14,4 | Konf 7,0 | Lew 6,5
To swoista kombinacja dwóch poprzednich scenariuszy: KO bierze szósty mandat, a jednocześnie któreś z pozostałych opozycyjnych ugrupowań okazuje się na tyle silne, by wziąć aż dwa.
I znów pytanie - które? Teoretycznie można sobie wyobrazić w Poznaniu bardzo silną Koalicję i równocześnie bardzo silną Lewicę. Jednak wydaje się, że bardziej prawdopodobny - zwłaszcza przy dość słabym wyniku PiS - byłby wysoki wynik Trzeciej Drogi (z której KO trudniej byłoby "wyssać" wyborców niż z Lewicy).
Co musiałoby się stać:
- KO musiałaby uzyskać wynik ponad 2-krotnie lepszy niż PiS
- jednocześnie wynik KO nie mógłby być więcej niż 3,5-krotnie lepszy od wyniku najmocniejszego z mniejszych ugrupowań (w naszym przykładzie - TD)
- wynik tego mocnego małego komitetu musiałby stanowić co najmniej 2/3 wyniku PiS i być ponad 2-krotnie lepszy od wyników dwóch pozostałych małych komitetów
--
SCENARIUSZ NR 7
Poznański PO-PiS i okruchy dla maluczkich
KO 6 | PiS 3 | Lew/TD/Konf 1/0/0
Przykładowe wyniki: KO 48,1 | PiS 24,1 | Lew 10,0 | Konf 8,0 | TD 8,0
Dwa wielkie ugrupowania całkiem zadowolone - Koalicja Obywatelska zdobywa sześć mandatów, PiS utrzymuje trzy - a dla reszty na pociechę zostają okruchy. Kto je weźmie? Po prostu ten, kto zrobi wynik lepszy od pozostałej dwójki.
Wydaje się, że przy relatywnie wysokich wynikach KO i PiS na ten ostatni mandat najprędzej mogłaby się załapać Lewica, ewentualnie Trzecia Droga. Konfederacja? Chyba niekoniecznie, skoro ten scenariusz byłby zaprzeczeniem jej narracji, że "PiS, PO, jedno zło" i że trzeba skończyć z tym duopolem.
Co musiałoby się stać:
- PiS musiałby mieć wynik powyżej 1/2 wyniku KO
- KO musiałaby mieć wynik mniej niż 7-krotnie lepszy niż ktoś z trójki Lew/TD/Konf...
- ...i jednocześnie wynik KO musiałby być ponad 6-krotnie lepszy niż pozostałej dwójki
- PiS musiałby mieć wynik ponad 3-krotnie lepszy niż dwa ugrupowania z grona Lew/TD/Konf
--
SCENARIUSZ NR 8
Powtórka z wyborów 2007
KO 7 | PiS 2 | Lew/TD/Konf 1/0/0
Przykładowe wyniki: KO 55,0 | PiS 19,0 | Konf 9,5 | TD 7,5 | Lew 7,0
Totalna miazga: poznaniacy tłumnie głosują na KO, słabnący PiS bierze jedynie dwa mandaty, zostaje jeszcze tylko jeden dla kogoś z pozostałych.
A wiecie, że taki scenariusz już kiedyś przerabialiśmy?
To było w wyborach 2007 - do których widzę obecnie całkiem sporo analogii. Trzeba jednak mieć na uwadze, że Platforma Obywatelska w całym kraju była wówczas na fali (m.in. po słynnej debacie Tusk-Kaczyński), zrobiła wynik powyżej 40 proc., a w samym Poznaniu miała blisko 59 proc. (!).
Czy teraz Koalicję byłoby stać u nas na podobny wynik? To bardzo wątpliwe. Musiałoby się stać coś podobnego jak w wyborach samorządowych w 2018 r., gdy nastąpiła niebywała mobilizacja i głosowanie "na złość" PiS-owi, co pozwoliło Jackowi Jaśkowiakowi zgarnąć 56 proc. i wygrać już w I turze.
Zapewne na takiej mobilizacji i przerzuceniu głosów na KO mocno straciłyby Lewica oraz Trzecia Droga. Całkiem prawdopodobne, że w takiej sytuacji - przy dość słabym wyniku PiS - jeden jedyny mandat dla "małych" przypadłby Konfederacji. Która - podkreślmy to raz jeszcze - w poprzednich wyborach miała najbardziej stabilne notowania niezależnie od miejsca.
Co musiałoby się stać:
- KO musiałaby mieć ponad 7-krotnie lepszy wynik niż dwa ugrupowania z trójki Lew/TD/Konf
- PiS musiałby mieć wynik mniej niż 3-krotnie lepszy niż ktoś z trójki Lew/TD/Konf...
- ...a jednocześnie ponad 2-krotnie lepszy niż dwa pozostałe "małe" ugrupowania
- do tego wszystkiego PiS musiałby mieć wynik poniżej 3/7 rezultatu KO
Jezu, "trzy siódme rezultatu...", zaraz chyba wejdziemy w pierwiastki i liczby urojone.
--
SCENARIUSZ NR 9
Prawie jak jedna lista opozycji
KO 7 | PiS 3 | Lew 0 | TD 0 | Konf 0
Przykładowe wyniki: KO 57,0 | PiS 21,5 | Konf 7,0 | Lew 6,5 | TD 6,0
To już, zdawałoby się, totalny kosmos. Musielibyśmy sobie wyobrazić z jednej strony, że część poznańskich wyborców opozycji postanawia gremialnie zagłosować na Koalicję Obywatelską, i machnąć ręką na jakieś Lewice czy Trzecie Drogi.
Z drugiej strony - w miarę wysoką mobilizację zwolenników PiS. Tak aby obronili trzy poselskie mandaty i aby żadnego z nich nie zdołał im jednak wydrzeć ktoś z "maluczkich". Czyli słaby wynik musiałaby uzyskać również Konfederacja.
Finalny efekt mógłby trochę przypominać niedoszłą wspólną listę opozycji. Oczywiście nie do końca, bo przecież na Nową Lewicę i na Trzecią Drogę mimo wszystko ktoś by zagłosował - i te głosy w skali okręgu po prostu by przepadły.
To z kolei ułatwiłoby PiS-owi utrzymanie trzeciego mandatu (zwróćcie uwagę, że w poprzednich wariantach do uzyskania trzech mandatów PiS potrzebował jednak 2-3 pkt. proc. więcej niż tutaj).
Teoretycznie ten trzeci mandat mogłaby PiS-owi jeszcze zabrać sama KO. Musiałaby jednak podskoczyć jeszcze trochę bliżej 60 proc. Taki skok poparcia w Poznaniu, gdy w skali kraju ledwo przekracza 30 proc., trudno sobie jednak wyobrazić.
Tak samo jak potencjalne zdobycie aż ośmiu mandatów - co nigdy jej się tu nie udało (nawet w tym mitycznym dla Platformy 2007 r.).
To może być - na przykładzie poznańskiego okręgu - drobne ostrzeżenie dla wyborców opozycji. Takie strategiczne "przerzucanie" głosów na najsilniejszego (czyli na KO) może przynieść skutki odwrotne do zamierzonych - w sytuacji, gdy wspólnej listy nie ma, a zdobycie sejmowej większości w dużej mierze zależy od wyników Lewicy i Trzeciej Drogi.
Co musiałoby się stać:
- KO musiałaby mieć ponad 7-krotnie lepszy wynik niż każdy z Lew/TD/Konf
- PiS musiałby mieć ponad 3-krotnie lepszy wynik niż każdy z Lew/TD/Konf
- jednocześnie PiS musiałby uzyskać powyżej 3/8 (ale też poniżej 4/7) rezultatu KO
No dobra, wystarczy tych wyliczeń, czekamy na niedzielę. I na wyniki - zapewne w poniedziałek.
Spodobał Ci się ten tekst? Możesz go udostępnić: